Renowacja schodów cz. 2 Jak odnowić stare schody?
Szlifierka pył , pot i łzy, czyli jak zedrzeć ze schodów stary lakier i nie ześwirować, oraz o różnicach między glazurą, lazurą a lazurowym wybrzeżem.
Jest taki filmik, zarówno na naszym firmowym Instagramie oraz blogowo - prywatnym koncie na którym mój Kazio- lat dwa, szlifuje schody.
Ach co za widok.
Poezja.
Z resztą, zobaczcie sami.
Maluszek i zabawkowa szlifierka Boscha. Bosko. I jak on się tego nauczył?
Zdumiewające jak dzieci
potrafią naśladować rodziców. Jak przez dwa tygodnie,taki dwulatek widzi mamę
w pozycji na klęczkach, na schodach, gdzieś pomiędzy pyłem a szlifierką to są
efekty. Uczą się i
dzieci i mama i nawet schody zaczynają przypominać schody
Dzieci nauczyły się podczas wchodzenia do swojego pokoju, lewitować nad schodami. ( haha marzenie) Mama nauczyła się na tym przykładzie, , że NIE MOŻNA szlifować z dziećmi w domu, w wakacje, bez sprzętu i pod wpływem natchnienia. Ale ponieważ pracę rozpoczęłam, musiał mnie mój mąż ratować. Kupił mi folię malarską, maseczkę, papiery do szlifowania i wyposażył we wszelkie potrzebne sprzęty. Łatwą część szlifowania zostawiał mi na czas przedpołudniowy, a sam popołudniami szlifował zakamarki, trudne miejsca i elementy, gdzie lakier nie miał serca odejść.
Dzieci nauczyły się podczas wchodzenia do swojego pokoju, lewitować nad schodami. ( haha marzenie) Mama nauczyła się na tym przykładzie, , że NIE MOŻNA szlifować z dziećmi w domu, w wakacje, bez sprzętu i pod wpływem natchnienia. Ale ponieważ pracę rozpoczęłam, musiał mnie mój mąż ratować. Kupił mi folię malarską, maseczkę, papiery do szlifowania i wyposażył we wszelkie potrzebne sprzęty. Łatwą część szlifowania zostawiał mi na czas przedpołudniowy, a sam popołudniami szlifował zakamarki, trudne miejsca i elementy, gdzie lakier nie miał serca odejść.
Pył mieliśmy wszędzie. W płucach, w ciuchach ,na meblach i na pościeli,
lecz myślę, że było warto, bo pewnie nigdy nie znaleźlibyśmy czasu, kiedy nie byłoby dzieci w
domu. Mogłam natomiast lepiej
zabezpieczyć dom przed pyłem i kurzem. Zdecydowanie!
Schody szlifowałam papierem o
uziarnieniu 40/60/80 aż do 100. Oprócz klasycznej okrągłej szlifierki mimośrodowej o średnicy 150mm ukradłam bratu cudowną
szlifiereczkę trójkątną. Nie miała aż takiej mocy jak nasz Bosch, ale za to
idealnie ratowała nas w rogach i zakamarkach.
Używałam tylu różnych gradacji papieru, żeby ślad po tarciu był jak najmniejszy
, oraz żeby osiągnąć, i tak przez nikogo
niedocenianą gładkość. Bo
wiadomo- posiadanie męża stolarza do
czegoś zobowiązuje. Ogólnie, można użyć grubego papieru jak np. 40 i potem
spokojnie przeskoczyć do 80, albo gdy lakier ciężko
schodzi użyć 40 potem 60 i na końcu 100. Większość pracy wykonaliśmy elektronarzędziami, ale bywały i takie miejsca,
gdzie trzeba było szlifować stopnie ręcznie. I tą część pracy zleciłam
oczywiście Piotrkowi. Podobno wspomina ją nie najlepiej :) By efekt był
zadowalający trzeba było się sporo napracować.
Po szlifowaniu, nadeszła upragniona chwila – malowanie. Ale jak zrobić, by schody sosnowe miały w efekcie
naturalny kolor, najlepiej lekko wpadający w biel i nie żółkły? Nasze
doświadczenia z wszelkiego rodzaju bejcami i lakierami mówiły nam że to nie
najlepszy pomysł. Postanowiliśmy je wiec w pierwszej kolejności załugować!
Co to właściwie jest ten
ług i jak to się stosuje? Słyszałam o nim już nie raz, moja przyjaciółka
próbowała ługować nim podłogę, ale efekt jakoś mnie wtedy nie przekonał.
Pamiętam, że chciałyśmy z Pauliną
uzyskać białą skandynawską podłogę a dostałyśmy lekko pobielony parkiet
jesionowy.Wtedy uznałam, że ługowanie
nie ma sensu. Dopiero , gdy znalazłam
post Kasi z Piatego Pokoju ponownie się do ługu przekonałam.
Zrozumiałam,że ług nie jest bejcą , ani tym bardziej białą farbą i że biała skandynawska podłoga nie powstanie tą metodą, powstanie natomiast coś piękniejszego :) Bo ługowanie to bynajmniej nie
jest malowanie na biało. Jest
to pokrywanie drewna wodnistym roztworem będącym wyciągiem z różnych mydeł i
środków wybielających drewno. Daje olśniewający efekt- szczególnie na sośnie.
Drewno wygląda jak świeżo przeszlifowane, jest świetliste i bardzo ładne.
No i litrowe opakowanie kosztuje tylko
20 zł ! Polecamy ! My użyliśmy ługu Fluggera i nie zawiedliśmy się. Ale
oczywiście w sieci znajdziecie również inne marki. Co do Fluggera jesteśmy pewni, że daje rade.
Flugger -polecamy ! |
Nie ma nic piękniejszego od surowego, załugowanego drewna sosnowego. Ług tak głęboko wsiąka w strukturę drewna, że tworzy cudowną mleczną powierzchnię i wyciąga słoje!
Najchętniej zostawiłabym schody tylko załugowane,
jednak wiadomo- to schody i trzeba je czymś utrwalić i zabezpieczyć bo de facto
stoją na drodze 4 moich synów. Więc nie będą miały lekko. O nie. Codziennie
będą katowane. Zabawkami, buciorami, pupami i kolanami. Wiem co mówię. Dlatego
też, musieliśmy użyć czegoś HARD.
Nie chcieliśmy użyć zwykłego mocnego i niezniszczalnego lakieru podłogowego,
ponieważ nie znieślibyśmy tej „ plastikowej” powłoki, oraz żółtego odcienia. Czas jednak uciekał a
my wciąż nie mieliśmy pomysłu, czym zastąpić lakier –postanowiliśmy więc pomalować jeden stopień lakierem do parkietów. Wybraliśmy jakiś tani marketowy lakier- półmat, a efekt był tak okropny ze nawet nie mam zdjęcia.
Schody świeciły się i wszelkie naturalne odcienie drewna znikły. Przy
nakładaniu drugiej warstwy, od pędzla ( tani dziad z Castoramy) zaczęły odklejać
się czarne włoski. A co najgorsze- zaczęliśmy próby na dolnym reprezentacyjnym
stopniu, zamiast na górnym ostatnim, tuz pod progiem pokoju dzieci. To był nasz dramat.
Na pomoc przyszła nam jednak glazura którą
Piotrek kilka dni wcześniej kładł na dębowe stoliki kawowe.. nie, nie obłożył
dębu płytkami. Pomalował je lazurą, a dokładniej glazurą marki Fiddes ( szukałam i szukałam i wciąż
nie wiem czy to jest dokładnie to samo czy też jednak są jakieś różnice) Jej zaletą jest to, że usyskujemy powłokę, która do złudzenia przypomina zaolejowane drewno , jest natomiast dużo trwalsza, twardsza i odporniejsza na zarysowania, zalania i inne uszkodzenia mechaniczne. Czyli jest idealna:)
My kupiliśmy lazurę ( a dokładniej glazurę, chociaż ja wole określenie lazura- mam miłe skojarzenia z plażą i lazurowym morzem, natomiast glazura kojarzy mi się jednoznacznie z jasnoróżową łazienką u cioci, która w latach 90 miała najpiękniejszą łazienkę w rodzinie- tak przynajmniej mówiła moja mama:)) u oficjalnego dystrybutora na stronie madrona.pl .i jesteśmy super zadowoleni. Jest bardzo wydajna i nam do schodów starczyło litrowe opakowanie. Na pewno ją jeszcze wykorzystamy do innych projektów, ponieważ efekt po pomalowaniu, a raczej wcieraniu glazury szmatką, był rewelacyjny. Powierzchnia jak nietknięta lakierem, a
jednak zabezpieczona. I to miłe dla oka „ mienienie się” warstw i usłojenia.
Poezja. No i twarde. Podobno można nawet podłogę tym malować. Tak obiecuje
producent :) Jedyny minus to lekko miodowy kolor. Gdybyśmy wcześniej
nie załugowali stopni, to glazura by je „podpaliła” i byłyby żółte. My w efekcie
otrzymaliśmy jednak dokładnie to, o co nam chodziło fiddes- nasze odkrycie |
.
Na podstopnice wybraliśmy białą emalie olejną z marketu bodajże Śnieżki. Długo zastanawialiśmy się czy nie wybrać emalii akrylowej (czas schnięcia to ok. 30min i nie śmierdzi, więc cała renowacja poszła by dużo sprawniej i szybciej), ale względy wytrzymałościowe wzięły górę.
Ponieważ stopnie były już praktycznie wykończone, musiałam zabezpieczyć je przed ewentualnymi zabrudzeniami emalią olejną. Czyli musiałam okleić je folią. Cóż- mistrzem oklejania schodów nie jestem i chyba nie będę, ale ma to swoje zalety- przed malowaniem drugiej warstwy Piotrek oświadczył, że jednak sam zabezpieczy schody, bo ja to zrobiłam jakis dramat :D
Po pomalowaniu podstopnic na biało- pierwszą warstwą efekt był już naprawdę niezły! A mam nadzieję, ze następnym razem pokażemy już olśniewający efekt końcowy :)
Obiecuję się tak nie rozpisywać:)
super:) sosnowe łóżeczka naszych dzieci były takie piękne i zżółkły... Może kiedyś będę miała natchnienie i się nimi zajmę (o ile ług nadaje się do dziecięcych łóżeczek:)
OdpowiedzUsuńNo to jest dobry pomysł lug jest bezpieczny bo składa się głównie z mydła i innych substancji pochodzenia roślinnego( podobno) ;)))
UsuńNigdy nie słyszałam ani o ługu, ani o glazurze. Chcąc wybielić drewno, malowałam je zawsze rozcieńczoną białą farbą. Efekt u Citbie jest piekny! Dzięki za ten post!!!
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty! Schody faktycznie wyglądają pięknie :) A co do remontu, to chyba najgorsza rzecz, jaka nas może spotkać. Kilka lat temu moi rodzice zdecydowali się na zrobienie drugiej łazienki na piętrze i co to był za koszmar. Pył z docinanych płytek unosił się wszędzie, mimo, że pan pracował przy zamkniętych drzwiach. My aktualnie jesteśmy na etapie budowy domu, więc przynajmniej przez najbliższe lata remontu mieć nie będziemy, ale niestety nic nie jest wieczne.
OdpowiedzUsuńJak te schody zachowuja się po kilku miesiącach użytkowania? Bo zastanawiam się nad wykorzystaniem Twojego patentu przy renowacji bukowych krzeseł, które w naszym domu będą wykorzystywane non stop.
OdpowiedzUsuńdopiero dziś Cię odnalazłam :) Schody bardzo dobrze się mają, oczywiście całkiem zniszczył je remont ale to nawet jakbym je pomalowała płynnym diamentem to by nie pomogło :D Mamy w ten sposónb odnowiony stół w salonie i jest miodzio od poł roku już ponad
OdpowiedzUsuńWitam można prosić kilka zdjęć wykończonych schodów (nie mogę odszukać finału z schodami) - sam jestem zainteresowany renowacją swoich.
OdpowiedzUsuń