Płytki ach te płytki....Moja podłoga na przedpokoju - kaflowe szaleństwo

Przedpokój zrujnowany / przedpokój wyremontowany

czyli za co kocham późny PRL i mieszkanie w bloku na parterze. 

Mam takie wspomnienie z młodości.
Jak sobie gramy z bratem w piłkę na naszym przedpokoju w typie " kiszka". Moja bramka to drzwi wejściowe do mieszkania- bramka brata to drzwi do salonu. On dostawał bramkę - drzwi od salonu, takie z wielką szybą za nim,bo był starszy i  zasłaniał ją całym ciałem. Więc choćby zamiast grać dłubał w nosie- szyby zbić nie było szans:)
Więc tak, graliśmy bardzo często. I niejedna koleżanka nam zazdrościła.
Obijaliśmy się o ściany, kopaliśmy je nie raz( jak ma przedpokój metr szerokości to dynamiczna gra bez odbijania się od ścian jest niemożliwa i nudna)

I właśnie to jest najlepszym wspomnieniem zabaw z bratem z mojego dzieciństwa.

klik



A u nas...

Tej zimy i jesieni moje dzieci grają na przedpokoju w piłkę.
Codziennie, po przedszkolu i szkole godzinka.
A jak jest wolne, to i pięć razy dziennie.
Po pieć godzin. 
W zależności od mojego stanu psychicznego grają piłką  od tenisa , ( gdy mam dobry nastrój) lub piłką z papieru( gdy jestem na granicy nerwicy)
Tak czy siak- grają.
Patrzę na nich i na nasz zniszczony przedpokój ( w typie dziesięciokąta ze schodami:)) bez szafy i bez ładu i składu i tak sobie myślę, że jak dobrze pójdzie, to będzie ich najlepsze wspomnienie z tego okresu.
I fajnie.
I myślę, że moja mama, gdy nam tak pozwalała grać w tą piłkę( i rysować po ścianach, zrywać paski tapety w kącie- bo to takie super uczucie) robiła to w dużym stopniu z tych samych powodów co ja..
Po pierwsze- nie musiała zajmować się znudzoną sześciolatką, a po drugie wiedziała, że nasze mieszkanie od lat prosi się o remont i naprawdę, to czy ja zedrę jeszcze jakiś kawałek tapety, czy ja porysuje ścianę i czy będziemy grać z bratem w piłkę na przedpokoju nic nie zmieni. Nic nie pogorszy. Bo nie mamy co zepsuć, co zdemolować i co porysować.  I to było piękne :) Oczywiście po remoncie granie w piłkę nie było już takie dynamiczne i takie fajne i już nie mogłam obdzierać tapety z rogu, mimo, że nadal była tam krzywo przyklejona i lekko odstawała:) Ale wspomnienie zostało- takie jak trzeba, więc nie jest źle :)

I gdy teraz kopię nasze buty, czapki i szaliki( bo nie ma sensu kupować na szybko szafy skoro mamy robić remont, prawda? ) myślę sobie, że ten mój wymarzony remont to dla naszych dzieci będzie dramat:)
Bo przepraszam bardzo, w nowym przedpokoju, jak sobie już kupię szafę z lustrem, oczywiście białą i oczywiście piękną, jak już kupię to żółte okrągłe lustro z Ikea na ścianę i inne śliczności, to przecież wiadomo, że piłkę prędzej zjem niż im oddam, żeby grali.

Więc z jednej strony się cieszę i planuję i rozmyślam a z drugiej - sama nie wiem czy nie lepiej jest nic nie zmieniać? Poczekać jeszcze 1000 lat jak podrosną a teraz niech demolują w wolności:) Chociaż z drugiej strony- może lepiej, żeby AŻ tak dzikie dzieci lasu z nich nie wyrastały :)

Płytki na przedpokoju- stonowane, czy szalone? 


Dlatego też, mimo wszystko, planuję nowe płytki w przedpokoju.
Moje życiowe rozdwojenie jaźni objawia się nie tylko tym, czy mam remontować czy nie, ale i tym czy mam mieć stonowane czy szalone płytki:))

I ostatnio skleciłam taką wizualkę (tak- jestem Januszem Photoshopa mimo 6 lat szkoły artystycznej)
 Ps: kto się dopatrzy poniżej piłki i określi z czego wykonana- ten jest moim idolem dnia:)

widok od drzwi wejściowych
  Oczywiście ta przedziwna instalacja pod schodami, będąca szafą, zniknie albo się magicznie przemieni w coś innego:)  Chociaż wyznam Wam, że mimo, że nie wygląda to działa- wysuwa się taką wieeelką szafę z sezonowymi kurtkami i butami,  można sobie coś wybrać, coś schować, coś zgubić na następne 4 miesiące i po zasunięciu nie widać w ogóle co się dzieje wewnątrz. I narty się mieszczą. I rolki. No prawie jak garderoba :))


widok " od schodów"

Jedno na sto procent wiadomo, to już pisałam, jestem Januszem Photoshopa, ale płytki są piękne- Vives oczywiście :)
 Brązowe drzwi, które pamiętają jeszcze mojego Dziadka( super człowiek, sam zrobił wszystkie drzwi u nas w domu, no i tak przy okazji- cały dom:))  zostaną odrestaurowane i pomalowane najpewniej na ciemny granat lub ciemną, tak modną teraz zieleń :)
Szafa w zabudowie z boczku, dużo szuflad i lustro - w końcu będę wiedzieć jak wyglądam przed wyjściem( ale czy to dobrze- sama nie wiem:))
Zero butów na widoku i zero czapek. Za to otwieranie jej będzie groziło powodzią ubraniową- to jest pewne:)
Na profesjonalnej wizualizacji wyglądają jeszcze piękniej:


I część mojego serca chce takie  na przedpokoju całym sobą ( z wielką tabliczką zakaz grania w piłkę na drzwiach) a druga część chce zwykłe- niezwykłe szare heksagony :) Tak, te które co druga blogerka wnętrzarska ma w swoim nowym domu/ nowej łazience/nowym przedpokoju. Oczywiście są do wyboru aż trzy kolory. Szary czarny i biały, więc tu można poszaleć do woli :D
I wtedy, mając taką neutralną ale jednak z polotem( wszak to heksagon a nie kwadraciak z OBI) bazę, mogę szaleć z tapetami, z dodatkami no ze wszystkim.
I nie wiem co robić:)

Jak żyć?

Jakby to powiedziały moje dzieci: przede wszystkim- oddychać:)


9 komentarzy:

  1. Super wpis. Poprawia mi humor strasznie ten twój styl pisania.
    Więc tak architekt ze mnie jak z koziej dUpy trąba ale:tak sobie myślę:te płytki są piękne. CZARUJACE ALE Z klasą. Natomiast ja osobiscie preferuje klasykę plus dodatki. Jeden kolor prostota. I wbrew pozorom nudza mi się o wiele wolniej niż te piękności które zaprezentowalas.zaawsze.można dokupić dywan zmienić kolor.scian drzwi lub coś innego
    .Natomiast jak cI się znudza te.płytki to będziesz darla cały przedpokój bo będziesz.miała oczaoplas od płytek które same w sobie są sZalone plus ta powódź ubraniowa która I TAK BĘDZIESZ MIAŁA.
    A.z.drugiej strony? Do końca życia sobie będziesz odmawiać? To po co żyć..skoro będziesz ciągle czekała.na szalone płytki. .

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się mega podobają :-) szkoda że jestem po remoncie bo sama bym takie położyła :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szalej, ale z głową :) Pamiętaj, że dom jest przede wszystkim do mieszkania a nie do patrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wpis. Poprawia mi humor strasznie ten twój styl pisania.
    Więc tak architekt ze mnie jak z koziej dUpy trąba ale:tak sobie myślę:te płytki są piękne. CZARUJACE ALE Z klasą. Natomiast ja osobiscie preferuje klasykę plus dodatki. Jeden kolor prostota. I wbrew pozorom nudza mi się o wiele wolniej niż te piękności które zaprezentowalas.zaawsze.można dokupić dywan zmienić kolor.scian drzwi lub coś innego
    .Natomiast jak cI się znudza te.płytki to będziesz darla cały przedpokój bo będziesz.miała oczaoplas od płytek które same w sobie są sZalone plus ta powódź ubraniowa która I TAK BĘDZIESZ MIAŁA.
    A.z.drugiej strony? Do końca życia sobie będziesz odmawiać? To po co żyć..skoro będziesz ciągle czekała.na szalone płytki. .

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda super! Ja też jestem teraz na etapie myślenia, jakie wybrać płytki i kolory farb, bo zanim się obejrzę, a trzeba będzie podjąć decyzję :) Trzymam kciuki za Wasz remont! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje:)) Ale remonty są straszne- już mi się wizja zmieniła- haha do kwietnia jeszcze 10 razy coś zmienię i co będzie jak juz kupię płytki i znów mi się zmeni? :D

      Usuń
  7. Te płytki idealnie pasują mi do łazienki, natomiast w przedpokoju jakoś nie potrafię ich sobie zwizualizować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Płytki super sprawa w takich kolorach i wzorach, ja zastanawiałam sie nad deską z artcore, ale nie wiem czy to dobry pomysł, czy moze lepiej w salonie je położyć

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.