Moja kuchnia zgubiła podłogę, czyli słów kilka o tym, czemu to wszystko trwa tak długo?!
Bywa i tak, że gdy mąż jest ciągle w pracy, dziadek postanawia pomóc. Mówi, zerwę Wam tą podłogę w kuchni, bo tak to nic z tego nie będzie. Dziadek tak właśnie mówi, przynosi młoty, kilofy, taczki i inne tego typu narzędzia tortur i...
.... na scenę wkraczają dzieci.
Więc Dziadzia siada sobie w progu a dzicz za Dziadka podłogę rozwala.
Urządził się mój tata, nie ma co, starszaki za niego wykonałyczęść pracy, jednak szybko się znudziły, nabawiły odcisków i ogólnie umorusane wróciły na poddasze. Gdy ja kąpałam, opatrywałam rany i karmiłam znużonych weteranów remontowych, Dziadziuś odwalił kawał dobrej roboty. Dosłownie.
Obecnie kuchnia już nie wygląda i to akurat dobry znak.
Jednak, oczywiście powinniśmy już dawno całe podłogi mieć zerwane, a nie tak, że jedno pomieszczenie tylko i to do tego nie naszymi ręcami a Dziadka i Dzieci. Skandal i wyzysk starszych panów i dzieci.
Wiadomo - remont to synonim słowa "opóźnienie". Remont to również synonim słowa" nie zmieścimy się w założonym budżecie" oraz " czemu tak drogo" oraz " czemu tak długo" i oczywiście " mogliśmy to zrobić inaczej" .
Naprawdę, niezwykle synonimotwórcze słowo z tego remontu.
Remont w naszym wypadku ma też synonim w postaci totalnej demolki. Dewastacji. Podłogowej.
Remont w naszym wypadku ma też synonim w postaci totalnej demolki. Dewastacji. Podłogowej.
Ale rozpiżdż podłogi to najpiękniejsza część remontowej całości. Człowiek jak coś rozwala nie musi o niczym myśleć, wręcz przeciwnie, może totalnie nie myśleć, wyłączyć się i wyobrażać sobie, że ta podłoga, co ją właśnie młotem traktuje to wróg najgorszy albo cokolwiek innego , na przykład galaretka.
A jak już człowiek rozwali wszystko to się zaczynają prawdziwe schody. Schody podłogowe- bo trzeba wylać wylewkę i w związku z tym trzeba już wiedzieć jakie ogrzewanie, gdzie grzejnik, gdzie podłogówka, gdzie bufor ciepłej wody i czy kupować tą pompę ciepła czy nie? Albo panele do fotowoltaiki. Albo gaz. I bądź tu człowieku mądry. Nie ma szans. Trzeba po omacku i na chybił trafił wymyślać systemy i w pięć minut stać się ekspertem od ogrzewania centralnego. I dużo się modlić.
A wszystko to robimy w tak zwanym międzyczasie, co jest swego rodzaju fenomenem i ciekawostką, bo normalnie zawsze myślałam, że ja już międzyczasu na nic nie posiadam. Nie mówiąc o moim Piotrku. A tu jakoś idzie do przodu.
Kto ma Instagram niech nas tam śledzi bo remonty sprzyjają szybkim insta- relacjom.
A kto nie ma niech zakłada.
I tym Instagramowym imperatywem dziś kończymy- w następnym poście pokażę Wam już coś konkretnego. I opowiem o naszych płytkach i super opcji zakupowej dla fanów oszczędzania:)
Totalna demolka. Brawo wy :) trzymamy kciuki za szybki koniec :)
OdpowiedzUsuńDemolka to mało powiedziane. Nie lubię remontów, zwłaszcza tych totalnie inwazyjnych. Ale jak mus, to mus. Najważniejsze, że chętnych do pracy nie brakuje ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ubawiłam się czytając ten wpis :D Życzę powodzenia, ładne zdjęcie wiertarki ;)
OdpowiedzUsuńdzieci plus remont to zawsze sajgon :D moje dzieciaki uwielbiają skręcanie mebli a starsza wkrętarkę.
OdpowiedzUsuńIiiii tam przeżyjecie, przetrwacie ten Armagedon i będzie pięknie :) Ale zazdrościć, nie zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńMnie własnie czeka remont kuchni i salonu i jestem przerażona :D
OdpowiedzUsuńDemolka! Totalna :) Fajnie, że dzieciaki chciały pomóc.
OdpowiedzUsuńJa mówię: "na początku harmonii i porządku zawsze jest największy syf".
Oby remont szybciutko się uwinął ;) Dobrze, że masz pomocników :)
OdpowiedzUsuńJa już mam za sobą remont kuchni, miała być tylko kuchnia, wyszło dużo więcej pomieszczeń, żałujemy tylko, że nie zrobiliśmy podłogówki w większej części domu a tylko łazience
OdpowiedzUsuńu nas podlogowka w sypialni biurze kuchni i przedpokoju:)
OdpowiedzUsuńDzieci są niestrudzonymi pomocnikami :)
OdpowiedzUsuńto prawda:)
UsuńKurczę, Twój blog jest jak dobry serial w odcinkach :) Lubię o Was poczytywać :)
OdpowiedzUsuń