Nasza strojna panna, czyli choinka w naturę ubrana.
W tym roku postanowiłam naprawdę nie wieszać żadnych ozdób ze sklepu.
W prawdzie dzieci uznały to za strasznie słaby pomysł , a Staś nawet po kryjomu przemycił na choinkę dwie brokatowe bombki, ale cóż- życie- muszą się dostosować do jedynej kobiety w domu.
Nasza choinka nie jest wielka- metr dwadzieścia, w kapeluszu:) A jednak od tygodnia jest głównym tematem naszych rozmów i prac w czasie wolnym.
Ponieważ jestem wciąż oczarowana drewnianymi plasterkami pieńków, postanowiłam, że to właśnie one będą główną ozdobą naszej strojnej panny. Jeżeli śledzicie mój Instagram, wiecie że naprawdę oszalałam na ich punkcie!
Zapraszam na małe DIY w naszym wykonaniu.
W produkcji nieoceniona okazała się pomoc męża - stolarza, więc jeśli takiego nie macie, polecam dużo cierpliwości i ostrą piłkę ręczną:)
Ja mam to szczęście, że mój mąż, z chemika stał się stolarzem, więc , mimo, iż jako nastolatka dwa miesiące z piłą w lesie siedziałam( ręczną, jako harcereczka) teraz mogę stać, pachnieć i robić zdjęcia:)
Jak dobrze, że chłopak ma jeszcze do mnie cierpliwość i ciął mi te nieszczęsne pieńki w godzinach pracy. A potem szlifował. Próbował mnie do tego namówić, ale jednak wybrałam mniej niebezpieczne zajęcie- wiercenie otworów :)
Jak widzicie, do pracy w mroźnym warsztacie wybrałam stylizacje " na babuleńkę" :)
Wióry leciały!
Takie pocięte i oszlifowane krążki wystarczyło powiesić na choince. No, wpierw trzeba było ponawlekać sznureczki przez dziurkę. W czasie tej pracy dzieci rozniosły mi dom a ja nabawiłam się nerwicy. I nie bałagan w domu był przyczyną- wbrew pozorom nienawidzę prac ręcznych a szycie to trauma ZPT !
Niektóre sobie oczywiście ozdobiłam, ale stwierdziłam, że , mimo wszystko najpiękniejsze są naturalne.
Dzieci dołożyły się do kolektywu poprzez pracę w gastronomii.
Ozdobili pierniczki.
Taka kolorowa przeciwwaga w mojej " eko "choince:)
Tak- jeden z moich synów dekoruje ciasteczka przebrany za Chewbacce. Albo innego super bohatera z włosami :) Bo ja już nie nadążam :)
W każdym razie, mimo, że chłopcom marzyła się super kiczowata choinka jak w wystawy w Lewiatanie u nas na wsi, to chyba będą te przygotowania dobrze wspominać, bo w końcu, było fajnie:)
A efekty naszej rodzinnej pracy poniżej:
Niesamowite w takiej świątecznej choince jest to, że w ciągu dnia zmienia się tyle razy! Potrafi być szara i melancholijna o zmroku, wesoła i świetlista w południe a późnym wieczorem robi się taka cieplutka i do schrupania :) Uwielbiam naszą tegoroczną choinkę !
A Wy?
Macie już choinki? W jakim stylu ? :)
W prawdzie dzieci uznały to za strasznie słaby pomysł , a Staś nawet po kryjomu przemycił na choinkę dwie brokatowe bombki, ale cóż- życie- muszą się dostosować do jedynej kobiety w domu.
Nasza choinka nie jest wielka- metr dwadzieścia, w kapeluszu:) A jednak od tygodnia jest głównym tematem naszych rozmów i prac w czasie wolnym.
Ponieważ jestem wciąż oczarowana drewnianymi plasterkami pieńków, postanowiłam, że to właśnie one będą główną ozdobą naszej strojnej panny. Jeżeli śledzicie mój Instagram, wiecie że naprawdę oszalałam na ich punkcie!
Zapraszam na małe DIY w naszym wykonaniu.
W produkcji nieoceniona okazała się pomoc męża - stolarza, więc jeśli takiego nie macie, polecam dużo cierpliwości i ostrą piłkę ręczną:)
Ja mam to szczęście, że mój mąż, z chemika stał się stolarzem, więc , mimo, iż jako nastolatka dwa miesiące z piłą w lesie siedziałam( ręczną, jako harcereczka) teraz mogę stać, pachnieć i robić zdjęcia:)
Jak dobrze, że chłopak ma jeszcze do mnie cierpliwość i ciął mi te nieszczęsne pieńki w godzinach pracy. A potem szlifował. Próbował mnie do tego namówić, ale jednak wybrałam mniej niebezpieczne zajęcie- wiercenie otworów :)
Jak widzicie, do pracy w mroźnym warsztacie wybrałam stylizacje " na babuleńkę" :)
Wióry leciały!
Takie pocięte i oszlifowane krążki wystarczyło powiesić na choince. No, wpierw trzeba było ponawlekać sznureczki przez dziurkę. W czasie tej pracy dzieci rozniosły mi dom a ja nabawiłam się nerwicy. I nie bałagan w domu był przyczyną- wbrew pozorom nienawidzę prac ręcznych a szycie to trauma ZPT !
Niektóre sobie oczywiście ozdobiłam, ale stwierdziłam, że , mimo wszystko najpiękniejsze są naturalne.
Dzieci dołożyły się do kolektywu poprzez pracę w gastronomii.
Ozdobili pierniczki.
Taka kolorowa przeciwwaga w mojej " eko "choince:)
Tak- jeden z moich synów dekoruje ciasteczka przebrany za Chewbacce. Albo innego super bohatera z włosami :) Bo ja już nie nadążam :)
W każdym razie, mimo, że chłopcom marzyła się super kiczowata choinka jak w wystawy w Lewiatanie u nas na wsi, to chyba będą te przygotowania dobrze wspominać, bo w końcu, było fajnie:)
A efekty naszej rodzinnej pracy poniżej:
Niesamowite w takiej świątecznej choince jest to, że w ciągu dnia zmienia się tyle razy! Potrafi być szara i melancholijna o zmroku, wesoła i świetlista w południe a późnym wieczorem robi się taka cieplutka i do schrupania :) Uwielbiam naszą tegoroczną choinkę !
A Wy?
Macie już choinki? W jakim stylu ? :)
Rewelacyjny pomysł!
OdpowiedzUsuńTa choinka wyglada najpiekniej na swiecie! <3 (przepraszam za brak polskich liter, ale cos mi szwankuje i nie dzialaja)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł, coś takiego innego 😊 Ja mam standardową, ale też piękną i jestem strasznie z niej zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńświetna choinka, kto by pomyślał, że z kawałka drewna mozna zrobić takie ozdoby :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na dekoracje!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka,
Smiley
https://www.facebook.com/SmileyProjectPL/