Deska olejowana - ciąg dalszy rozważań. Czyli jak podjąć dobrą decyzję, gdy się jest mistrzem niezdecydowania?
…….
Tyle wygrać.
Czterdzieści minut w aucie sam na sam z mężem. Bez dzieci.
Dwadzieścia pięć minut w sklepie z parkietami. Bez dzieci. Czterdzieści minut
powrotu autem do domu. Dalej bez dzieci, za to z kilkoma próbkami oleju w
rękach.
Bezcenne.
Pojechaliśmy z mężuniem do podkrakowskiej wiochy, by na własne oczy zobaczyć i podotykać podłogi olejowane olejem Vermeister. Bardzo lubimy sobie pomacać przed zakupem i porozmyślać, czy kolor taki czy siaki a może jednak lakier (sic!)
Tak naprawdę byliśmy prawie pewni, że mżaden kolor z firmowego próbnika nam się nie spodoba i będziemy kombinować, więc chcieliśmy z pierwszej ręki zasięgnąć porady i poznać jakieś zakazane techniki :D
Panowie z Parkiet Expert byli naprawdę super.
Doradzili, nie marudzili gdy żadne kolory nam się nie podobały, odlali nam bez problemu wybrane próbki oleju,
żebyśmy mogli pobawić się nimi w domu, pokazali nawet spray mopa, którym sprzątają
sobie w biurze. Naprawdę było świetnie i zabawnie i fachowo. I muszę Wam z czystym sumieniem polecić spray mop i mydło do parkietu. Ja takich czarów nie widziałam dawno. Wiecie, Pan nie chciał nam tego sprzedać, po prostu zapytałam o tego mopa, bo takiego samego polecała mi Olka z Ameryki- siostra Piotrka. I ten Pan się tak rozpromienił, tak ucieszył, tak mopował co się da , no szok, pogawedka o olejach go tak nawet nie cieszyła jak pokaz możliwości mopa :D Czułam się troszkę jak na prezentacji Thermomixa. Tylko nie było co jeść. W każdym razie wyszłam z olejami i z wielką chętką na spraymopa.
…
Po powrocie, jak prawdziwi specjaliści, blogerzy i influencerzy, nie ulegliśmy pokusie i świadomie postanowisiśmy wybrać dobrą porę na nakładanie oleju i robienie sesji fotograficznej. Wróć! Oczywiście, że zabraliśmy się za to zaraz po wejściu do
domu.
Głodne dzieci odsunęliśmy na bok, a te które nie chciały się oddalić
zostawiliśmy tam gdzie stały, wyjęliśmy dechy i oleje i rozstawiliśmy sprzęt na stole.
( Oj Tadziu, oczywiście, że tak, lekcje będziecie dziś odrabiać na podłodze, tak, tak to bardzo zdrowe dla kręgosłupa. I mózgu, bo masz głowę w dół i ci dotlenia komórki. Mózgowe. Nie telefon. )
Wiecie, nie miałam nawet szmatki do
nakładania oleju (pamiętacie- najlepsza jest pieluszka tetrowa ) więc pocięłam
starą koszulkę z Reserved. Nie było w ogóle dobrego światła na zdjęcia, więc
wyjęłam statyw i co dwie minuty mówiłam „ nie ruszać się”. Było tak
profesjonalnie, że szok.
Udało mi się zrobić nawet kilka ostrych zdjęć- wszak na
rękach wciąż miałam 10 kilowego Ryśka. Rysiek ma rok i nie wyobraża sobie nie
być w centrum wydarzeń. Pomagał mi pięknie, kopiąc statyw lub aparat. W każdym
razie jedno jest pewne.
Olej nakłada się miło lekko i przyjemnie.
(Na pewno
przyjemniejsze jest nakładanie oleju niż robienie zdjęć z Ryśkiem na
rękach. )
Zapach jest delikatny i nie drażni.
Wybarwienie olejów bardzo ładne.
Każdy kolor w sumie był uroczy, już mamy swój typ, lecz Wam
nie powiemy póki co.
Niech będzie trochę tajemniczo.
Zobaczcie sami- olejowanie nie może być skomplikowane skoro udało nam się to
zrobić kilka próbek z piątką głodnych i zmęczonych dzieci w tle!
Do prawdziwej roboty- już na podłodze- wyniosę się jednak z domu na kilka dni, bo nie chce mieć dzieci w oleju i męża z nerwicą. Póki co jednak, ciesze się że mamy chociaż wstępny zarys koloru podłogi.
Oczywiście kolor mieszaliśmy sami, więc szansa, że umieszamy jeszcze raz coś podobnego jest minimalna.
Z resztą- przekonamy się niebawem.
Poniżej garść zdjęć.
Pamiętajcie, że robiłam je z Ryśkiem i nie obrabiałam w Lightroomie.
Podziwiam, że pani ma smykałkę do olejowania, ja przy dwójce dzieci, nie wiem gdzie ręce włożyć, a mąż non stop w pracy, więc zamówiłam taką usługę w parkietlux, u pana który jest mistrzem parkieciarstwa. Ale tak oglądam te zdjęcia i szczerze podziwiam, pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń