Jestem mamą pięciu synów, a Ty? Jaka jest Twoja supermoc? Czyli trochę o naszym życiu.


Budzę się rano. Drugi stycznia. Nowy Rok.
Obraz w domu- to zgroza.
Normalnie, jest tak.
Człowiek po świętach wypoczęty i przejedzony, w domu ma dopieszczone, ładnie ozdobione. Lampiony domki na parapecie, książka o hygge na kanapie. Kocyk z dużym splotem z wełny z merynosów i może jakiś las w słoiku, albo coś w ten deseń na półce. I taki człowiek wstaje ubiera się i odwozi siebie do pracy a ewentualne dzieci do przedszkola.
Tak jest statystycznie najczęścej.




Ja mam inaczej.
Ja się budzę po świętach  i nie wiem jak się nazywam.

Właśnie skończyłam walkę z watrakami, moją wojnę herosów. Prawie tydzień podnoszena z podłogi majtek, skarpetek, zabawek, spodni, jedzenia, kredek, jedzenia, lego, jedzenia , majtek, skarpetek.... Nie myślcie, że na placu boju jestem sama.
Jest nas dwoje.
Jesteśmy jak Avengers.  Nie. Jak Strażncy Galaktyki. Piotrek to Star Lord, ja to Gamora. Szkoda że jestem zielona, ale w sumie, zgrabna ze mnie babka, więc nie ma co narzekać. W kazdym raze wędrujemy po uniwersum naszego domu i walczymy. Głównie z bałaganem. Ale ! nie mamy chyba szans.  Rozumiecie- dwójka na piątkę.
Nie czytam blogów parentingowych już od kilku lat.
 To co działa przy dwójce czy trójce dzieci u nas nigdy nie sprawdza się. Jeszcze w tej specyficznej konfiguracji. Pięciu małych facetów.
Wszystko u nas jest inaczej.
Oczywiście, ktoś powie że jesteśmy nie rozsądni i na za wiele tym urwisom pozwalamy.
Ktoś inny powie że są totalnie nie wychowani.
Jeszcze inny określi nasze dzieci jako brudasy.

Ale to nic.
Ja ich lubię, bo staram się widzieć to co będzie a nie koniecznie to co jest :D

Bo tak :


Są brudni, bo biegają całe życie po podwórku z kijami, w lecie w zimie, jesienią. Bawią się w budowanie statków, przybijają gwoździe i skaczą po błocie. Dzięki temu rozwijają kreatywność, wyobraźnię, pracę w grupie i swoją sprawność. Mój 8 letni syn potrafi i wbijać gwoździe, nie boi się lekkich skaleczeń, pamięta o odkażeniu rany i że ból zaraz przejdzie. Gdy podczas budowania zrobi sobie krzywdę, przytulę brudasa i  powiem mu - sorry kolego to naturalna kolej rzeczy. Możesz nie bawić się młotkiem i nie mieć ran albo bawić i prędzej czy późnej ubijesz paluch.  Więc pozbieraj się i leć budować dalej. I następnym razem uważaj :)


Są głośni, bo muszą wciąż się przekrzykiwać - jest ich w końcu piątka :D Są zwinni i wciąż biegają. Potrafią godzinę ! biegać po domu w koło ( mamy tak skonstruowany parter że można chodzić wkoło : przedpokój kuchnia salon- na Instagramie czasem to pokazuje na filmikach więc zapraszam Was tam) Jak ktoś nie jest przyzwyczajony to wymięknie. Ale co? Mam im kazać siedzieć w miejscu, gdy ch nosi? Nie mogę bo to się zawsze źle kończy :D

Sami robią sobie płatki i kanapki. Są zaradni i umieją zrobić tosty, gofry, jajecznicę. To więcej niż Piotrek. Okej, kuchnia potem wygląda TRAGICZNIE ale, chyba lepiej żeby umieli gotować, prawda? Mój Piotrek nie umie i strasznie mnie to wkurza. Więc dzieci uczę od małego, żeby jako 40 latka mieć już spokój i żeby synowie mi gotowali.

Chłopcy mogą wiele w domu i stąd ten chroniczny bałagan.
Robią domki z kartonu, kleją klejem na gorąco, ciągle rysują i wciąż coś tworzą. Wszystko w salonie, przy stole, obok nas, w końcu jesteśmy dla nich i dom jest dla nich a nie na odwrót. A jest ich czwórka, więc nawet jak sprzątają po sobie chociaż częściowo, to bałagan jest ma-sa-kry-czny. Więc oni kleją, wycinają, my chodzimy i podnosimy, papiery, koraliki, kleje  i nożyczki.
Jak Strażnicy Galaktyki.
Obecnie mamy misję - Saved Rysio- czyli nasze rodzicielskie radary oczne muszą wyłapywać wszystko co małe żeby nasz dziewięcio miesięczniak nie zjadł czegoś dziwnego.

Ale wiecie Strażnicy Galaktyki to jest zajebsty film, więc warto się namęczyć. 

Ostatnio ( a dokładne w tą nedzelę, podczas obiadu, między zupą a drugim daniem) wymyśliłam coś super.
Spontanicznie, z zaskoczenia ogłosiłam, że każdy w tej chwili leci i szuka w domu na podłodze, w łóżku pod łóżkiem,  wśród zabawek etc, swoich ubrań. I będziemy liczyć. Zwycięzcą zostaje ten z największą ilością betów rozniesionych po chacie. Zwycięzca bierze wszystko. I sprząta :D Taki nalot jak na obozach harcerskich bardzo im się spodobał. Piotrkowi mniej, bo niestety przegrał. Miał jednak szczęście bo większość ubrań była brudna więc wystarczyło je włożyć do pralki :D

Ja jako jedyna baba mam momentami dosyć. Wiecie, tylko Star Wars, Lego, głupie żarty, bijatyki i inne głupoty. Nie rozumiem ich świata w ogóle ( jak można godznę biegać wkoło? Właśne patrzę na mojego syna który biega odkąd przyszedł ze szkoły  i naprawdę nie rozumem tego :D)
Mam dużo prania ale nie prasuje  rzadko składam porządnie.

Dużo czytam, dużo siedzę na Instagramie, piję dużo kaw w Ikei, ciągle coś remontuje i piszę bloga. No i mam pięciu synów. Czasami myślę co bym robiła, gdybym ich nie miała.
I nie wiem sama.





....................................

Napsałam ten post dla Was, bo prosiliście od dawna ,ale dajcie koniecznie znać co Was interesuje, co Wam opisać? Piszcie w komentarzach albo na Instagramie.
Nie spodzewałam się że będziecie ciekawi życia domowego, ale jak widać myliłam się:) Ankieta na Instagramie nie pozostawiała złudzeń- dzięki <3

 Obiecuję chwilowo więcej lajfstajlu po naszemu, szczególnie teraz póki do ferii mamy zastój w remontach.
A dla moich czytelników typowo wnętrzarkich - nie martwcie się, nie będę nagle blogującą mamusią. Daleko mi do tego, oj dalekooo :D



Ps. Jak ktoś jeszcze nie ma Insta to niech zakłada i mne obserwuje bo jest tam śmiesznie!
>instagram Oli <




21 komentarzy:

  1. U nas dwójka i chociaż ogólnie uważam, że to łatwiej niż przy jednym, bo jest trochę takich chwil, że bawią się razem i dzięki temu mamy chwilę dla siebie, to jednak bałagan robią masakryczny. I uwaga, której potrzebują - tu trzeba spojrzeć na rysunek syna, tu na rozebraną lalę, tu na równo ułożone kredki, tu na już ubraną lalę, tu trzeba wrzasnąć, że na szafę się nie wchodzi, a tu ratować jedyny klucz, z którym córka ucieka i zaraz go gdzieś wrzuci, tak że już nie znajdziemy. Oczy dookoła głowy, uszy nadsłuchują, zawsze czujność. Gdy siedzę przy nim, gdy odrabia prace domowe (nie czyta jeszcze, więc muszę mu pomóc odszyfrować niektóre polecenia), a ona siada obok i chce, by jej czytać, i próbuję robić dwie rzeczy na raz... albo gdy jedno siedzi mi na kolanach i drugie też chce, więc biorę jedno na jedno kolano, a drugie na drugie... to myślę sobie - jak Ty ogarniasz takie sytuacje? Przecież nie macie, nawet razem, pięciu kolan!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest TEMAT na osobny wpis. Ale, mamy już kilka systemów. Np wieczorem prztulam po kolei każdego osobno. Wiec maja te swoje pół minuty tylko dla siebie 😅 podczas odrabiania lekcji z dwójką, kolejna dwójka rysuje (wszystko na jednym stole) najgorzej z rysiem on ma 9 mies i.wszystko demoluje i wszystkiego jest ciekawy. Mam tez chwile ze uciekam do lazienki przed nimi i mam depresję ze za mało jestem dla nich

      Usuń
    2. No, mnie też czasem straszliwe wyrzuty sumienia zjadają, dlatego chociaż długo myślałam o trójce, to teraz sobie tego zupełnie nie wyobrażam. Wszelkie próby połączenia macierzyństwa z pracą czy realizacją swoich pasji na jakimś bardziej ambitnym poziomie, to ciągłe pasmo porażek, jak nie z jednej, to z drugiej strony. W dodatku ciągle dolatują mnie głosy, jakie konsekwencje może nieść za sobą dla dziecka niepodjęcie jakiś działań. Jakieś wkładki, prywatne leczenie, zajęcia dodatkowe, rozwijanie zdolności... To mnie czasem trochę przerasta. W końcu decyduję o kimś za kogoś! To straszliwa odpowiedzialność. Mam wrażenie, że zamiast cieszyć się tym, co jest, bardziej stawiam na strategię przeczekania: jeszcze parę lat i z głowy! Co oczywiście też budzi wyrzuty sumienia. I tak w kółko.

      Usuń
    3. My mamy synów w super szkole i przedszkolu i tamnas mocno "naprostowali" w dziedzinie wymagań zmagań zajęć dodatkowych i szkod psychicznych jakie rodzice zawsze chcac nie chcac wyrzadzaja dzieciakom. Kiedys Ci opowiem przy kawie jak dotre do Warszawy

      Usuń
  2. Na razie mam dwoje dzieci. Córkę niecale 4 lata i syna półtora roku. Czytam a zwłaszcza oglądam Cię na insta od dawna i podziwiam. Autentycznie podziwiam. 5 chłopaków szał! Ja z moim jednym wariuje bo rozrabia na całego, wspina się wszędzie, umie już otworzyć bramkę na schody, z łóżeczka zaczął wylazic mając rok, pcha ręce do każdego gniazdka i kontaktu. Córka za to jest grzeczna i słucha jak czegoś nie wolno chociaż potrafi się złościc i pokazać charakter. Kocham tę moją dwójkę i chcemy mieć jeszcze trzecie, podobno każde kolejne chowa się prościej, ale czasem jestem przerażona. Wtedy zaglądam sobie do Ciebie i myślę, ona może to i ja dam radę. Jesteś pocieszeniem i inspiracją. Ps. Też mam połączone salon kuchnie i przedpokój i córka biega dookoła także to nie tylko chłopców dotyczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Nie ma co podziwiać, uwież haha jestem nieraz okropna:P Ale to fajnie że mogę cię podnieść na duchu czasami

      Usuń
    2. Matki nie są okropne, matki po prostu muszą kiedyś osiągnąć granice:)
      A powiem Ci, że znam dwie rodziny, gdzie po 5 córkach się wreszcie chłopcy urodzili, więc wszystko przed Tobą:)

      Usuń
  3. Dziękuję Ci za ten wpis. Niestety ja trochę traktuję dom jakbyśmy byli dla niego, a nie on dla nas, mimo tego że zupełnie tak nie wygląda. A bardzo bym tego chciała! minimalistyczne szare jasne wnętrze i dziecko z jednym kątem do zabawy. Niestety moja 3 latka z naszych trzech pokojów zajmuje 3 plus łazienkę, ale na szczęście są takie osoby jak Ty które potrafią mi czasem powiedzieć co i jak :-) PS Staramy się o drugie, nie wyobrażam sobie na razie tego, ale w sumie pocieszasz mnie, że jak z piątką dajesz radę to chyba ja dam radę z dwójką ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dasz radę! Trzymam kciuki za kolejnego bobo i pamietaj- jak człowiek trochę odpuści wylansowane wnętrza to jest szczęśliwcszy :)) A mówi to blogerka wnętrzarska więc ten teges :D

      Usuń
  4. Ja mam 3 chłopaków i chcę jeszcze jedno ale mój mąż kręci nosem .Jestem jedynaczka i chcę mieć dużą rodzinę.Pamiętajcie są ważniejsze rzeczy w życiu jak pieniądze naje się3 naje sie i 4 i wcale nie trzeba mieć kasy żeby wykształcić dzieci jak będą chciały to same się wezmą za naukę i bez pieniędzy ps.głupie wytłumaczenie mojej znajomej którą ma jedno dziecko i 2 razy rzuciło studia za które musiała płacić a młody pracuje w restauracji😕.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo kochani obswrwuje was na insta jesteście mega

      Usuń
  5. Ja mam 3 dzieci - 2 synów i córkę. Wiele osób dziwi się, jak znajdują czas na pisanie bloga i czytanie. A najmniej czasu dla siebie miałam, gdy był tylko syn. Teraz staram się wszystko planować ale też odpuszczam niektóre rzeczy. Choć czasem bywają też ciężkie chwile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, to prawda- najgorzej z niednym, ja do trójki małam kocioł a potem coraz fajniej :) A teraz już super jest :D Ale wiadomo- chowam się do łazienki przed nimi prawie codzennie:)

      Usuń
  6. Mam troje. Kocham ich całym sercem. Kocham nasze nie wyremontowane mieszkanie, które sprzątam kiedy potrzeba a nie co sobotę. Nie mam lasu w słoiku, hygge to tylko na zdjęciach ładnie wygląda bo takich banałów nie czytałam nigdy wcześniej. Mam czas dla dzieci ale i dla siebie, bez wyrzutów sumienia. Jesteśmy matkami, kobietami, żyjemy dla dzieci ale dla siebie też. Bo dzieci wyjdą z domu i zostawią takie sfrustrowane matki. Trzeba już teraz robić coś ponad to sprzątanie, zbieranie.... Dla zdrowia psychicznego.
    Lubię tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, podziwiem, 6 facetów w domu! I święta racja, że od najmłodszych lat trzeba ich uczyć jak się obsłużyć garnkiem i patelnią. Niestety też mam ten problem, że ten duży to i wode na herbatę potrafi przypalić... a jak mu się zdarzy jajecznice zrobić to chodzi później dumny jak paw przez tydzień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szacun! 5 chłopów, ba 6 chłopów! to już jest naprawde coś!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie napisany post, ale już zupełnie zakochałam się w zdjęciu rozkładania laptopa na czynniki pierwsze ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem jak Wy to robicie. :) Dajecie sobie radę i jeszcze zachowujecie pogodę ducha, macie czas na rozwijanie pasji, bloga... Podziwiam. Ale uważam, że nie każda kobieta jest stworzona do bycia matką, do bycia żoną. Rozumiem wybory kobiet, czy też małżeństw, które nie chcą mieć dzieci. Są sami, ale też są szczęśliwi, choć wszyscy dookoła "trują im", że przecież bez dzieci to nie rodzina i po prostu trzeba je mieć. Ja mam. Oczywiście bardzo kocham moje dziecko. Ale macierzyństwo wiele mnie kosztuje, stąd moje zrozumienie dla par bez dzieci. Podsumowując: super się na Was patrzy, po części dodajecie mi pewności siebie i wiary w moje poczynania jako matki. Pozdrawiam.
    Marta, z barnhouse.pl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta! Dzięki za miły komentarz. Po pierwsze nie ogarniam nic haha ale tego nie widać na fotkach, po drugie masz piękny dom a po trzecie jak jesy więcej dzieci to latwiej byc mamą. Wiem ze brzmi dziwnie alr tak jest;)) zawsze mówię że nie dziwie sie tym co mają jedno dziecko i boją sie miec kolejne bo z jednym jest męka. Ale my drugie mielismy "nagle" 😂 Wiec nie było już odwrotu a reszta jakos sama przyszla do nas

      Usuń
  11. Ale super, że na Was trafiłam :) u nas czwarte w drodze, córka już jest, więc w sumie wszystko.jedno co.teraz.będzie :) tzn dla córki nie koniecznie wszystko jedno ;) ja totalnie nic nie ogarniam i myślałam, że jestem sama w zbieraniu zabawek,ciuchów,lego,jedzenia,ciuchów i w ogóle wszystkiego z podłóg. I jeszcze przed najmlodszym, który lubi żuć kółka od samochodzików lego...a jak Wy dajecie radę przy 5 robić remonty to.w.ogóle czym ja się przejmuję :) superancki jest Twój instagram, już wiem, że będę częstym gościem :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.